Manley Stingray II/iTube - test Magazyn HiFi i Muzyka 12/2010
XXI wiek
Pierwsza wersja Stingraya pojawiła się w 1997 roku. Przypominający płaszczkę wzmacniacz przyciągał spojrzenia i przekonywał brzmieniem na tyle, że okazał się bestsellerem Manleya. Nie chcąc przerywać dobrej passy, przez kolejną dekadę poddawano go jedynie kosmetycznym modyfikacjom. W egzemplarzach wytwarzanych po kwietniu 2003 podświetlenie loga zwykłą żarówką zastąpiono LED-ami, dzięki którym ma działać wiecznie.
W 2005 dodano kilka gniazd. I jeśli chodzi o zmiany, to z grubsza by było na tyle.
Prawdziwa rewolucja miała się dokonać dopiero w recenzowanym dziś Stingrayu II. Wzmacniacz występuje w dwóch wersjach – podstawowej oraz iTube. Tę drugą wyposażono w stację dokującą iPoda i wyjście S-video. Kosztuje 14000. Podstawowa jest o 2000 zł tańsza. Poza tym są identyczne. Nawet kartony mają takie same. Uroczysta premiera Stingraya II odbyła się w czasie targów CES zimą 2009. Wyposażony w pilot, elektroniczny potencjometr oraz opcjonalną stację dokującą piecyk miał wprowadzić firmę w XXI wiek. A może, jak skromnie pisze EveAnna Manley, po prostu w XX? Jedno jest pewne – jak na Manleya nagromadzenie nowinek technologicznych pobiło wszelkie rekordy. Niewykluczone, że wystarczy ich na kolejnych dwanaście lat.